15.08.2016

[BLEACH]My heart beats for you: I Cannot Stop [2/X]



            Przez zakratowane okienko wpadał strumyczek światła. Przebijał się przez gęste blond włosy próbując dotrzeć do twarzy, twarzy na której kilka godzin wcześniej jawił się smutek i rozgoryczenie, pierwszy raz. Lekko opuszczona głowa poruszała się w rytmie spokojnego, sennego oddechu. Od czasu do czasu dało się słyszeć mimowolne załkanie. Płacz ją zmęczył, a płakała niemalże całą noc. Wylała z siebie mnóstwo łez uwalniając tym samym cały kłębiący się żal, gniew, rozpacz.
W otworze usiadł mały brązowoszary ptaszek. Zaczepił się kurczowo kratki trzepocząc skrzydłami. Gdy już wreszcie znalazł dogodną pozycję zaświergotał, jakby chciał coś powiedzieć. Powtórzył to jeszcze raz. Tym razem szczebiot był znacznie głośniejszy.
Kobieta z trudem otworzyła oczy. Cały obraz przez moment tkwił w niewyraźnym zarysie. Mrugnęła kilka razy. Gdy już wszystko wróciło do normy uniosła lekko głowę. Syknęła czując gwałtowny ból w karku. Spojrzała kątem oka na kajdany i westchnęła.

19.07.2016

[BLEACH]My heart beats for you: I Cannot Stop [1/X]




Kim jestem? Potworem...?
Nie niosę krzywdy, nie chce tego...
Jestem człowiekiem?
Nie wiem...
Menos...Adjuchas...Vasto Lorde...
Czasem człowiek jest gorszy niż potwór...
Prawda, Aizen-sama?
Dlaczego? Byłeś dla mnie...
Kim jestem, kim jestem, kim jestem?
Dlaczego każdy mnie nienawidzi?
Kochałam Cię... Kochałam...
Chce żyć... jak każda istota.
Chce żyć...
Chce...
Jestem Tier Harribel – zdradzana i wykorzystywana...
Moje...brzemię...przekleństwo...

Co mamy z nią zrobić, Wasza Wysokość?
- A jak myślicie? Do piwnicy z nią. - mężczyzna podszedł do okna, za którym szalała burza. Błyskawice rozdzierały niebo, a deszcz wściekle bił po dachu rezydencji oraz oknach. Drzewa wyginały się w nienaturalny sposób, a trawa wręcz pływała w ogromnych kałużach wody.
Był to człowiek o potężnej budowie ciała, kruczoczarnych, długich włosach oraz gęstych wąsach. Jego biały strój wyróżniał się w kompletnie ciemnym pokoju. Odwrócił się w kierunku osób, którzy znosili nieprzytomną kobietę. Chwycił jednego z nich za ramię.

12.07.2016

[BLEACH]My heart beats for you [6/X]


           Kobieta odskoczyła gwałtowanie kilka metrów do tyłu. Jej przeciwnik w mgnieniu oka znalazł się za Nią chcąc zadać śmiertelny cios. Czarnowłosa w ostatniej chwili zablokowała to uderzenie powodując, że miecz rywala wbił się w ścianę. Tak, teraz ma szansę. Korzystając z Shunpo pojawiła się naprzeciwko napastnika, który był kilkukrotnie wyższy i potężniejszy od Niej. Jego pozbawiony emocji wzrok obserwował kobietę, która ustawiła swój miecz ostrzem w kierunku przeciwnika. Dzierżąc go oburącz gwałtownie pchnęła...
Ostrze czarnowłosej kobiety przebiło na wylot jej dwumetrowego przeciwnika, którego głowa bezwładnie opadła, a dłoń zsunęła się z wbitego głęboko w ścianę miecza. Oddech Shinigami był lekko przyspieszony. Poczuła ulgę.
- To koniec Bunta. - powiedziała spoglądając na opadniętą głowę mężczyzny. Stała tak jeszcze przez chwilę. To była jej chwila. Tylko jej. Nikogo innego. Byli tu tylko oni. Z końca ostrza Sode no Shirayuki spływała krew. Stuk...stuk...stuk...stuk. Brzmiała jak gdyby melodia, jak gdyby pieśń. Czy była to jednak pieśń zwycięzcy?

29.05.2016

[BLEACH]My heart beats for you [5/X]


  Kobieta ziewnęła i przeciągnęła się. Zdawała sobie sprawę, że przespała znaczną część dnia. Powoli podniosła się. Momentalnie chwyciła się za głowę. Ból był nie do zniesienia.
- Nigdy...więcej – powiedziała do siebie i idąc w kierunku łazienki założyła szlafrok. Spojrzała w lustro. - Twarz zombie...klasyk. - i nabierając wody w dłonie obmyła szybko twarz chcąc się rozbudzić, w końcu dzisiaj miała OFICJALNIE powitać nowych Shinigami, którzy dołączyli do 2 Oddziału. Nieoficjalne przyjęcie powitalne zorganizowano jednak dzień wcześniej i wymknęło się ono nieco spod kontroli. Biorąc chłodny prysznic kobieta rozmyślała ilu rekrutów będzie w stanie stawić się na ceremonii. Delikatnie pocierając gąbką po szczupłych ramionach, udach oraz brzuszku starała się zmyć z siebie oznaki wczorajszej imprezy i stanu do jakiego się doprowadziła. Po raz kolejny, tym razem w myślach powtórzyła sobie, że „nigdy więcej” takich imprez, z których nie zapamięta się nic. Nie miała pojęcia nawet w jaki sposób znalazła się w domu. „Mam nadzieję, że nie obudziłam Yoruichi.” - pomyślała i uniosła brwi. Właśnie dotarło do niej, że Yoruichi była razem z nią przez cała imprezę, a przynajmniej do czasu aż przestała kontaktować. Zakręciła kurek i chwytając ręcznik rozmyślała dalej o wczorajszym dniu. Próbowała posklejać niektóre fakty do kupy, jednak na próżno, ponieważ od momentu w którym wnieśli dodatkowe porcje alkoholu i jedno, ciężkie dębowe krzesło nie pamiętała nic.

1.05.2016

[BLEACH]My heart beats for you [4/X]




Kukaku leniwie przeciągnęła się. Potarła wciąż zaspane oczy i zabrała stopy ze stołu. Chwyciła fajkę, i w międzyczasie poprawiając bandaż na głowie, nabijała ją lekko zeschniętym tytoniem. Wstała i podchodząc do okna zauważyła, że na dworze jest ciemno. Odpalając fajkę oparła się o ścianę kierując wzrok na schody prowadzące do góry, gdzie znajdowała się nieprzytomna Shinigami. Uśmiechnęła się lekko i wypuszczając gęstą chmurę dymu ponownie spojrzała przez okno. Niespodziewanie po drugiej stronie okna pojawił się Bunta, który wyciągając zza pleców miecz wymierzył w stronę Kukaku cios.

[BLEACH]My heart beats for you [3/X]




Zeskoczył z gałęzi i czym prędzej pognał przed siebie. Czuł. Czuł JĄ. Wiedział, że jest blisko,jednak miał wrażenie jakby wcale się do Niej nie zbliżał. Aż w końcu stanął. Uniósł głowę do góry. „Nie...nie przemieszcza się" i odbijając się od sąsiadujących drzew ponownie znalazł się na gałęzi piętrzącego się drzewa. Zsunął kaptur i maskę z głowy. Wypuszczając powietrze przeskoczył na kolejną odnogę i kolejną. Nie mógł pozbyć się tego wrażenia. Zdawało się, że kręci się w kółko, niczym dziecko we mgle. Przemieszczał się coraz to głębiej w las, aż nagle chwycił się najbliższego drzewa wbijając palce w korę. Jego wzrok skierował się w dół, na malutką sadzawkę, przy której ktoś siedział. Na Jego twarzy natychmiast pojawił się uśmiech. Dotknął rękojeści miecza, który znajdował się razem z Jego łukiem. W końcu delikatnie chwycił za pochwę i wysunął go, by po chwili trzymać go w podobny sposób, jak robi to ktoś bardzo mu bliski. Delikatny podmuch wiatru zmierzwił ciemne włosy mężczyzny. Spojrzał na gałąź sąsiedniego drzewa, na którym przysiadł słowik. Zdawać by się mogło, że malutki brązowy ptaszek, również przyglądał się mężczyźnie z zaciekawieniem. Jednak nie trwało to długo,ponieważ plusk wody spłoszył ptaka, który szybko wzbił się w górę ukrywając się w gęstej koronie liści. Mężczyzna spojrzał ponownie w dół przygotowując się w międzyczasie to zejścia na ziemię.

[BLEACH]My heart beats for you [2/X]




Kobieta szybkim krokiem weszła do swojego domu. Bez namysłu zaczęła niemalże biec po schodach niosąc ranną Rukie. Otwierając najbliższe drzwi nogą i wchodząc do średniej wielkości pokoju delikatnie położyła nieprzytomną na łóżku. Zapaliła kilka świateł i odrzucając pościel zabrała się za ściąganie poszarpanego stroju z Rukii, której krew na policzku zdążyła już skrzepnąć i przypominała teraz pękającą skorupę. Czarnowłosa kobieta uniosła drobnej postury Shinigami lekko do góry i pozbawiła części jej stroju, a właściwie pozostałości po nim. Spojrzała na ciało nieprzytomnej. Było brudne, bardzo posiniaczone oraz posiadało wiele ran, zwłaszcza na plecach, które padły ofiarą brutalnego Bunty. Kobieta skrzywiła się widząc to. Z kilku ran nadal wolno wypływała krew. Ułożyła ponownie Rukie na łóżku, starając się przy tym nie dopuścić do otwarcia nowych rozcięć na plecach. Wybiegła.

[BLEACH]My heart beats for you [1/X]





         Dziewczyna oparła się o olbrzymią ścianę oddzielającą miejsce pobytu Shinigami od całej Społeczności Dusz. Spojrzała w górę, na rozgwieżdżone niebo, na którym dumnie górował jasny, ogromny księżyc. Pomimo, że czarnowłosa dziewczyna nie lubiła się uśmiechać to widok ten spowodował, że rozmarzyła się i mimowolnie uśmiechnęła.
„Jest piękny” – pomyślała i opierając stopę o ścianę skrzyżowała dłonie na piersiach. Zamknęła oczy i westchnęła przeciągle. Chwilę potem gwałtownie otworzyła oczy, gdy w jej głowie znów zrodził się ten sam obraz. Obraz śmierci kapitana, który skonał z jej rąk. Jej oddech stał się nieco szybszy. Poprawiła swoje Zanpaktou i uszła kilka kroków wzdłuż piętrzącej się ściany. Zauważyła w oddali majaczące światła, które z sekundy na sekundę zbliżały się. Ze stuprocentową pewnością mogła stwierdzić, że były to dwie pochodnie.
„Ech…” – westchnęła na ten widok, ponieważ wiedziała co to oznacza.
- Pani wice kapitan – powiedział jeden z Shinigami zginając się w pasie – Zgodnie z rozkazem kapitana 13 oddziału Jush….
- Do rzeczy – przerwała wpół zdania zirytowana dziewczyna.
-Tak jest! Jest pani proszona o udanie się do wschodniej części Rukongai w pobliże świątyni Mimihagiego. Kapitan Ukitake nie podał szczególnych wytycznych odnośnie misji.
- Możesz odejść. – odpowiedziała sucho czarnowłosa i odwracając się podeszła do ogromnej bramy, która po chwili z wielkim skrzypem i dźwiękiem pracujących łańcuchów rozwarła się. Dziewczyna przebiegła przez nań i w mgnieniu oka wzbiła się w górę lądując na stromym dachu, z którego normalny człowiek by spadł, ona natomiast nie miała najmniejszych problemów z utrzymaniem równowagi i biegnięciu po nim. Szybko przeskoczyła z jednego dachu na drugi czując, że nabiera coraz to większej szybkości. Wiedziała, że czeka ją ponad godzina nieustannego biegu.

[NARUTO] Leśna Przygoda


Taak…. Świeże powietrze zawsze dobrze mi robiło, zwłaszcza kiedy wypije się trochę alkoholu. Nigdy nie lubiłem pić no ale cóż … jak trzeba to trzeba. Nie odmawia się przyjacielowi. Może i się nie nawaliłem, ale lekko wstawiony już byłem. No nic.. takie życie. Przechadzałem się przez las – odpocznę i trochę wywietrzeję. Zboczyłem nieco ze ścieżki zbliżając się do małego jeziorka. Przystanąłem przy nim na chwilę. Lekko się bujnąłem, ale jednak się nie przewróciłem. Patrzałem się w swoje odbicie jakbym nie znał siebie. Alkohol budzi refleksje – to fakt. Kręciło mi się w głowie, ale i nie na tyle, żeby stać. Przyspieszyłem nieco. Robiło się już późno, a nie chce rano obudzić się jakiś krzakach czy nie wiadomo gdzie. Kiedy tak szedłem usłyszałem… szloch? Przystanąłem na chwilę. Pewnie się przesłyszałem, ale co tam. Stoję, a właściwie bujam się,bujam i nic. Kiedy ruszyłem znowu to usłyszałem. Teraz jakby nieco bliżej. Lustrzany ninja, a nietrzeźwy lustrzany ninja jest tak czujny jak ślimak. Dziwny dźwięk dobiegał zza drzew. Podszedłem tam licząc po prostu na jakieś ranne zwierzę, ale to przeszło moje wszelkie oczekiwania. Pod drzewem siedziała młoda dziewczyna. Ile miała lat? Bo ja wiem z 18 albo 19. Miała blond włosy związane za głową w cztery kitki. Twarzy nie widziałem, bo zakrywała ją rękami. Teraz wiem, że to ona przez cały ten czas szlochała. „Hej. Co tu robisz?”Zapytałem. Chciałem nie dać poznać po sobie, że coś piłem. Jak to by wyglądało?Największy Jounin, a włóczy się po lesie jak jakiś trup? Dziewczyna lekko zaskoczona pospiesznie wstała. Teraz widziałem jej twarz. To była Temari – kunoichi z wioski Piasku, ale co ona tu robiła? „ Sensei Kakashi” powiedziała ukradkiem ocierając łzy. „Co tu robisz?” jednak to pytanie było tak nie na miejscu jak i ja. Domyślałem się czemu ona znowu beczy, ale wolałem o tym nie mówić. „W porządku, sensei. Już idę do wioski.” Tak jak podejrzewałem. Nie powie mi co jej leży na sercu. „Młoda damo… hik … mnie nie oszukasz” Po co się odzywasz człowieku? Zamknij się i pozwól jej iść do wioski. „Naprawdę …. Wszystko w porządku.” Nagle zrobiłem coś czego nigdy nie robiłem.