Promienie słoneczne wpadały przez okna do pomieszczenia. Było ono średniej wielkości. Panował tam spory nieporządek. Na ciemnobrązowym stole leżało mnóstwo papierów ułożonych w stosy, podobnie było na ziemi. Na dużym łożu leżały rzeczy oraz jeszcze więcej papierów. Krzesło również odgrywało rolę garderoby, na którym leżała kolejna sterta ubrań, tym razem była to bielizna. Ściany przyozdobione były w kilka obrazów, większych i mniejszych. Na jednym z nich pokazany był szkielet ze złotą koroną na głowie oraz rozcięciem idącym przez cały prawy oczodół trzymający na swoich kolanach uśmiechającą się, brązowowłosą dziewczynkę. Obok nich było również kilku Adjuchasów, którzy wyraźnie toczyli walkę o to, który z nich znajdzie się na zdjęciu.
Kolejny, mniejszy,
obraz przedstawiał kobietę z maską zasłaniającą twarz. W
dłoniach dzierżyła dwa sztylety, a klatkę piersiową zakrywała
zbroja odsłaniająca jedynie fragment brzucha. Za nią znajdowały
się kamienne fragmenty do złudzenia przypominające fragmenty muru
oraz czerwone słońce chylące się ku zachodowi.