19.07.2016

[BLEACH]My heart beats for you: I Cannot Stop [1/X]




Kim jestem? Potworem...?
Nie niosę krzywdy, nie chce tego...
Jestem człowiekiem?
Nie wiem...
Menos...Adjuchas...Vasto Lorde...
Czasem człowiek jest gorszy niż potwór...
Prawda, Aizen-sama?
Dlaczego? Byłeś dla mnie...
Kim jestem, kim jestem, kim jestem?
Dlaczego każdy mnie nienawidzi?
Kochałam Cię... Kochałam...
Chce żyć... jak każda istota.
Chce żyć...
Chce...
Jestem Tier Harribel – zdradzana i wykorzystywana...
Moje...brzemię...przekleństwo...

Co mamy z nią zrobić, Wasza Wysokość?
- A jak myślicie? Do piwnicy z nią. - mężczyzna podszedł do okna, za którym szalała burza. Błyskawice rozdzierały niebo, a deszcz wściekle bił po dachu rezydencji oraz oknach. Drzewa wyginały się w nienaturalny sposób, a trawa wręcz pływała w ogromnych kałużach wody.
Był to człowiek o potężnej budowie ciała, kruczoczarnych, długich włosach oraz gęstych wąsach. Jego biały strój wyróżniał się w kompletnie ciemnym pokoju. Odwrócił się w kierunku osób, którzy znosili nieprzytomną kobietę. Chwycił jednego z nich za ramię.

12.07.2016

[BLEACH]My heart beats for you [6/X]


           Kobieta odskoczyła gwałtowanie kilka metrów do tyłu. Jej przeciwnik w mgnieniu oka znalazł się za Nią chcąc zadać śmiertelny cios. Czarnowłosa w ostatniej chwili zablokowała to uderzenie powodując, że miecz rywala wbił się w ścianę. Tak, teraz ma szansę. Korzystając z Shunpo pojawiła się naprzeciwko napastnika, który był kilkukrotnie wyższy i potężniejszy od Niej. Jego pozbawiony emocji wzrok obserwował kobietę, która ustawiła swój miecz ostrzem w kierunku przeciwnika. Dzierżąc go oburącz gwałtownie pchnęła...
Ostrze czarnowłosej kobiety przebiło na wylot jej dwumetrowego przeciwnika, którego głowa bezwładnie opadła, a dłoń zsunęła się z wbitego głęboko w ścianę miecza. Oddech Shinigami był lekko przyspieszony. Poczuła ulgę.
- To koniec Bunta. - powiedziała spoglądając na opadniętą głowę mężczyzny. Stała tak jeszcze przez chwilę. To była jej chwila. Tylko jej. Nikogo innego. Byli tu tylko oni. Z końca ostrza Sode no Shirayuki spływała krew. Stuk...stuk...stuk...stuk. Brzmiała jak gdyby melodia, jak gdyby pieśń. Czy była to jednak pieśń zwycięzcy?