1.05.2016

[BLEACH]My heart beats for you [4/X]




Kukaku leniwie przeciągnęła się. Potarła wciąż zaspane oczy i zabrała stopy ze stołu. Chwyciła fajkę, i w międzyczasie poprawiając bandaż na głowie, nabijała ją lekko zeschniętym tytoniem. Wstała i podchodząc do okna zauważyła, że na dworze jest ciemno. Odpalając fajkę oparła się o ścianę kierując wzrok na schody prowadzące do góry, gdzie znajdowała się nieprzytomna Shinigami. Uśmiechnęła się lekko i wypuszczając gęstą chmurę dymu ponownie spojrzała przez okno. Niespodziewanie po drugiej stronie okna pojawił się Bunta, który wyciągając zza pleców miecz wymierzył w stronę Kukaku cios.

Kobieta obudziła się ciężko dysząc. Siedziała pod ścianą. Ostrożnie rozejrzała się wokół siebie. Zauważyła na podłodze lekko żarzący się tytoń od fajki. Podniosła ją i chowając do kieszonki wstała. „Zasnęłam?” pomyślała podchodząc do stołu, w celu sięgnięcia nowej porcyjki tytoniu. „Chyba faktycznie powinnam mniej palić.” uśmiechnęła się na tą myśl. Już miała odpalać fajkę, gdy nagle na piętrze zdawało się słyszeć dźwięk otwieranych drzwi. Kukaku natychmiast spojrzała w owym kierunku zakładając, że to tylko jej wyobraźnia. Jednak głośny dźwięk spadającej rzeczy sprawił, że kobieta odruchowo pochyliła się i powolnym krokiem zaczęła skradać się w kierunku schodów. W międzyczasie dotknęła swoich pleców, na których powinien znajdować się miecz. Niestety była tam tylko pochwa na niego. Nie dopuszczała do siebie myśli, że ktoś nieproszony znajduję się w jej domu. Miała nadzieję, że owym sprawcą tego hałasu okaże się Ganju. „Przecież Ganju znowu wybył z domu. Niemożliwe, żeby wrócił.” pomyślała kobieta i poprawiając sobie protezę ostrożnie postawiła kilka kroków na schodach, starając się nie wydawać przy tym żadnego dźwięku. Zbliżając się do piętra dało się słyszeć nierównomierne kroki i cichy szczęk stali. Kukaku chwyciła miotłę i oparła się o ścianę wyczekując potencjalnego napastnika. Zdawało się, że kroki na moment ucichły. Kobieta próbowała się wolno wychylić, jednak w tym samym momencie usłyszała znajomy dźwięk metalu i zrezygnowała z tej myśli. Dało się słyszeć jak po raz kolejny kilka rzeczy upada z głośnym hukiem na podłogę. Kobieta wzięła głęboki oddech. Wiedziała, że naprzeciwko niej znajduje się włącznik światła. Nie mogła jednak ocenić gdzie znajduje się potencjalny włamywacz. „Do jasnej cholery. Jeśli to Ty Ganju. Wiedz, że marny Twój los. Nie umiesz pić, to nie pij.” myślała Kukaku, starając się w ten sposób ukoić nerwy. W końcu zacisnęła mocno dłoń na drewnianym kiju i wbiegając na piętro uderzyła protezą we włącznik. Lampy dały mocne światło w korytarzu, oślepiając tym samym Kukaku, której wzrok oswoił się już z ciemnością. Zmrużyła oczy, starając się też nie zamykać ich kompletnie. Wiedziała, że potencjalny przeciwnik również jest oślepiony. Kobieta chwyciła oburącz miotłę i...
  Miotła wypadła Kukaku z dłoni na widok... Rukii. Dziewczyna opierała się jedną dłonią o szafkę, na której znajdowały się wcześniej książki. Lewa dłoń natomiast dzierżyła miecz, który delikatnie ocierał się o podłogę wydając charakterystyczny dźwięk. Policzki Kukaku lekko zaczerwieniły się na widok nagiej Shinigami. Mimo, że w większości ciało kobiety pokryte było bandażami, to kobiecość, podobnie jak piersi nie były w żaden sposób zasłonięte.
-S...spo...łeczność... M...mu...muszeee - wymamrotała wpatrzona w jeden punkt Rukia wyrywając przy okazji z paraliżu Kukaku. Trzymając się szafki próbowała postawić kolejny krok jednak w tym samym momencie miecz wypadł dziewczynie z dłoni, a ona sama poleciała do przodu. Kukaku w mgnieniu oka znalazła się przy młodej Shinigami i chwyciła ją za ramiona. Rukia uniosła swój niemalże nieprzytomny wzrok na twarz jej wybawicielki. Uśmiechnęła się i próbując dotknąć okolic oczu Kukaku wyszeptała: „Kaien-dono” - i zamknęła oczy, a dłoń bezwładnie opadła. Kukaku spojrzała na niższą od siebie kobietę, której oddech był spokojny i równy. „Lunatykowałaś?” pomyślała. Wzięła Rukie delikatnie na ręce starając się przy tym nie naruszyć rannych pleców. Była niezwykle lekka. Kobieta spojrzała na jej twarz. Mimo licznych bandaży i plastrów zauważyła, że jest ona niewinna i spokojna. „Anioł...” na tą myśl Kukaku uśmiechnęła się do siebie. Miała jednak pewne nieodparte wrażenie. Jakby gdzieś się już spotkały. Mimo, że kilkanaście lat temu Rukia stawiła się u Kukaku by przeprosić ją za śmierć jej kapitana, który jednocześnie był bratem Shiby, już wtedy nachodziły ją podobne przemyślenia, pomimo tego że widziały się po raz pierwszy. Ratując ją, nie miała czasu na trzeźwe myślenie, teraz jednak gdy nie czuje na swoich plecach oddechu Bunty, mogła lepiej przyjrzeć się śpiącej. Ciepły oddech Rukii delikatnie owiewał twarz Kukaku, która ostrożnie przenosiła ją do pokoju.
Przez okno wpadał blask księżyca, który sprawiał, że w mieszkaniu panował półmrok, a wszystko wydawało się niemal widoczne. Kobieta ostrożnie ułożyła Shinigami na łóżku. Jej wzrok ponownie zatrzymał się na twarzy. Przez cały ten czas miała TO wrażenie. „Co jest ze mną? Czemu tak nad tym rozmyślam.” próbowała jakby bić się z własnymi myślami. „Przecież to tylko Rukia, siostra Byakuya'i, głowy rodziny Kuchiki. Żadna nowość. Więc dlaczego...dlaczego...” Z zamyślenia wyrwało ją ciche jęknięcie śpiącej, która nieznacznie poruszyła się. Kosmyk włosów opadł na usta Rukii. Chciała unieść swoją zabandażowaną dłoń, jednak Kukaku szybko, aczkolwiek delikatnie złapała dłoń dziewczyny i położyła ją na chudym brzuszku. „Wyglądasz tak niewinnie.” pomyślała kobieta, siadając obok niej. Wolnym ruchem odgarnęła kosmyk włosów z twarzy Rukii, która sprawiała wrażenie lekko uśmiechniętej.
Kukaku gwałtownie otworzyła oczy. Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła. „A może cały czas spałam? Ostatnio nie sypiam zbyt dobrze.” - próbowała jakby usprawiedliwić się sama przed sobą. Poprawiła swój bandaż na głowie i przekręciła głowę. Otworzyła szeroko oczy. W jej stronę skierowana była głowa Rukii, która lekko trącała ramienia Kukaku. „To wszystko przez pełnię.” - pomyślała kobieta, w dalszym ciągu wpatrując się w młodą Shinigami. Odgarnęła jej włosy z lewego policzka, tak by widzieć całą twarz śpiącej. „Znowu to samo.” - odezwał się głos w głowie Kukaku. „Gdzie...gdzie mogłyśmy się spotkać? No tak... przecież Kaien mi o Tobie mnóstwo opowiadał... nie... to nie to. Więc co? CO DO CHOLERY?!” Nagle w głowie Kukaku pojawił się obraz, dość niewyraźny obraz. Widziała w nim sylwetkę pewnej osoby. Średniej długości włosy, czarnego koloru oraz wzrost bez wątpienia wskazywał na to, że przed kobietą stoi, nie kto inny jak Rukia. Kukaku miała mętlik w głowie. „Dlaczego się TU pojawiasz?!” - zdawać by się mogło, że jej myśli próbują krzyczeć w stronę odwróconej postaci, która nigdy nie wykonywała żadnego ruchu. Po prostu stała.
Ten obraz był bardzo dobrze znany kobiecie. Pojawiał się od kilku lat, cały czas w tym samym miejscu, którym była pustka, gdzie nie było w pobliżu nic, prócz Kukaku i postaci nieruchomej Rukii. W pewnym momencie owa postać próbuje odwrócić się w kierunku kobiety, jednak wtedy też wszystko zaczyna się rozmywać, tak, że twarz Rukii pozostaje zamazana. I tak też było w tym przypadku. Gdy tylko postać powolnym ruchem zaczynała obracać się do Kukaku kobieta natychmiast zauważyła, jak wszystko przed nią zaczyna się rozmywać, zdążyła tylko dostrzec białą, długą sukienką, która sprawiała wrażenie, jakby była z plasteliny. Kukaku rozejrzała się dookoła siebie. Cała pustka, mimo bezgranicznej czerni rozklejała się, w bardzo widoczny dla ludzkiego oka sposób. Wzrok kobiety ponownie utkwił na postaci, która mimo powolnego „zapadania” nie przestała się odwracać. Jednak kiedy Kukaku jest w stanie ujrzeć policzek Rukii, jej głowa zaczyna ulegać kompletnemu rozmywaniu się. Włosy, podobnie jak i twarz szybko zniekształciły się, pozbawiając ją wszystkich detali. Kukaku próbowała zrobić krok, jednak nie mogła. Czuła, że sama również zapada się.
- No no no. Cóż moje oczy widzą. - ze straszliwej pustki wyrwał ją dopiero znajomy głos. Kukaku mrugnęła kilka razy, upewniając się czy wróciła już do rzeczywistości. Przekręciła głowę i spojrzała w kierunku drzwi, a właściwie osoby, która w nich stała. To Yoruichi, bliska przyjaciółka Kukaku.
- Yo-Yoruichi – odpowiedziała zmieszana Kukaku, ponieważ dotarło do niej, że nadal leży z Rukią w jednym łóżku. Starając się, by jej głos brzmiał jak najbardziej naturalnie spytała:
- Długo tu jesteś?
- Wystarczająco że... zaraz czy to... Rukia? - Kukaku wychodząc z łóżka ponownie spojrzała na śpiącą Shinigami. Patrząc tym razem na Yoruichi odpowiedziała lekko melancholijnym głosem:
- Tak. Chodziła dzisiaj przez sen. Wiesz... musiałam jej przypilnować. - poczuła jak na jej policzki wstępuje lekki rumieniec, gdy przypomniała sobie półnagą Rukię w korytarzu. Yoruichi podeszła do Shinigami. Jej uwagę natychmiast przykuła spora ilość bandaży na pokrywających głowę i rękę.
- Co.. co się stało? Wygląda jak mumia. - oznajmiła Yoruichi otwierając z niedowierzania usta.
- Chodźmy stąd. Pogadamy na dole. Wszystko Ci opowiem. – odparła Kukaku krzyżując dłonie pod piersiami i robiąc miejsce w drzwiach, tak by jej przyjaciółka mogła opuścić pokój. Schodząc po schodach Kukaku zaczęła opowiadać wszystko ze szczegółami.
- … Co Ty mówisz? - przerwała Yoruichi siadając wygodnie w fotelu, na którym zwykła przesiadywać Kukaku. Prychnęła ze złości i podsunęła drewniane krzesło. - Widziałam się z Rukią tamtej nocy, ale nikogo nie czułam.
- Tego cholernego Bunty nie wyczujesz. Tak samo jego pionków. - mówiąc to zaczęła nabijać fajkę tytoniem. - Oni by ją tam zatłukli. Nie widziałaś jej pleców. Całe w szramach. - Yoruichi zacisnęła wściekle zęby, uderzając pięścią w blat stołu powiedziała:
- Z prawdziwą przyjemnością dokopałabym temu bydlakowi. Cholerny psychol.
- Hehe... ustaw się w kolejce. Możemy to zrobić tylko i wyłącznie kijem, we śnie.* Tej kupy mięsa nic nie ruszy. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że był w stanie pokonać Kenpachiego bez najmniejszego wysiłku.
- COOOO? To był on, to znaczy Bunta?! - Yoruichi nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Zawsze uważała, że nic nie jest w stanie przebić skóry Zarakiego. Wiedziała, że Kenpachi przegrał pojedynek z Ichigo, ale o tym, że został pokonany jeszcze przez Bunte już nie. Obiło jej się o uszy, że Zaraki Kenpachi o mały włos zginąłby w pojedynku z zamaskowanym mężczyzną. Jednak nie sądziła, że owym mężczyzną okaże się Łowca Shinigami. Nie posiadała zbyt wielu informacji na temat Bunty. Wiedziała tylko, że jest niezwykle potężnym przeciwnikiem. - Pomyśleć, że chciałam kiedyś dołączyć do tych świń.
- Całe szczęście, że Cię od tego odwiodłam. - odpowiedziała Kukaku przechylając lekko głowę i puszczając mały uśmieszek w kierunku fioletowowłosej. Yoruichi odwzajemniła go.
- Ale wracając do tematu... - Kukaku postanowiła pominąć część związaną z Kaito. Jedynie zapytała się jak dobrze zna rodzinę Kurosaki. Nie omieszkała też opowiedzieć o wizycie Bunty w jej domu i chęci nocowania tu.
- Ten cały Bunta chyba coś od Ciebie chce, „Kuk”. - Yoruichi starała się dogryźć przyjaciółce, która w odpowiedzi tylko przewróciła oczami.
- Proszę Cię...nawet nie wiem jak wygląda. Nikt nie zna wyglądu Jego twarzy, która jest skrywana pod szarą, zakrwawioną maską.  - Kukaku starała się by jej głos w ostatniej kwestii brzmiał niczym cytat.
- Kto tak o nim mówi?
- Taki idiota, który mu za mocno w dupe wlazł, wiesz. - odparła obojętnie Kukaku wypuszczając z ust dużą chmurę dymu, która poleciała w kierunku Yoruichi, która tylko mocno zakaszlała. - Wiesz... skoro jesteśmy już przy tym. To... powiedz mi. J-jak dobrze znasz Rukie? - Kukaku znów starała się, by jej głos brzmiał jak najbardziej naturalnie. Yoruichi jednak spojrzała na Kukaku kocim wzrokiem, posyłając jej szelmowski uśmieszek.
- Cóż... wiesz... od tej strony, jej nie znam. - Kukaku westchnęła wściekle zakrywając twarz dłonią. Wiedziała, że Yoruichi zacznie się z nią droczyć. W końcu wzięła głęboki oddech i powiedziała lekko poddenerwowanym głosem:
- Poważnie pytam. Może Twój motylek będzie coś wiedział?
- Może... zapytam ją, jak tylko wytrzeźwieje. Musiałam ją nieść przez cała drogę. Striptizu jej się zachciało... Szkoda, że na środku drogi. - oznajmiła poirytowana przyjaciółka Kukaku, krzyżując ręce na klatce piersiowej oraz spuszczając głowę. Kukaku zachichotała pod nosem. Jednak jej myśli zaprzątnięte były już tym, co może powiedzieć Soifon.
- … o niej wiedzieć, to powiem Ci co nieco. - Kukaku nie usłyszała co powiedziała Yoruichi na początku. Jednak nie chciała przerywać. W milczeniu zaczęła się w wsłuchiwać. - więc tak, znam Rukie dość długo. Jest bardzo...ummm... specyficzną osobą. Tak, wiem o co Ci dokładnie chodzi. I odnośnie TEGO, po prostu Ci nie odpowiem. Zawsze myślałam, że łączy ją coś z Ichigo. Wiesz, potem stwierdziłam, że jest ona as...
- Powiedziałaś, że Rukia jest specyficzna. - przerwała wpół zdania Kukaku zamykając oczy i zaciągając się fajką.
- Hmmm....Wiesz...jej charakter... pozostawia wiele do życzenia. Nie znam jej na wylot, ale mogę Ci powiedzieć, że jest dość oschła. Nigdy nie widziałam na jej twarzy uśmiechu. - Kukaku otworzyła oczy. Nie sposób było jej zaprzeczyć. Nawet gdy widziały się po raz pierwszy, nie zauważyła, by na jej twarzy zagościł uśmiech. - Swojego czasu, bardzo pomagała Kisuke w sklepie. No i w sumie, to dzięki niej jestem teraz z Soifon. Gdyby nie ona... - po tych słowach Yoruichi spojrzała w kierunku piętra. Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. - No nic, czas na mnie. Może moja Mała Pszczółka się obudziła. - Kukaku skinęła głową, odprowadzając kobietę wzrokiem, która otwierając drzwi i owijając się szalem oznajmiła na koniec:
- Pogadam o tym z Soifon. Obiecuje. A Ty zachowuj się tam, Kuk- i posłała mały uśmieszek w kierunku Kukaku, która również się uśmiechnęła. Mrugnęła. Zauważyła, że drzwi zostały zamknięte, a po Yoruichi nie było już śladu. Sama natomiast wstała z krzesła, by móc wygodnie rozsiąść się w fotelu, który przez cały ten czas był okupowany przez jej przyjaciółkę. Kobieta delektowała się ciszą i tytoniem, gdy nagle dało się słyszeć w oddali potężny rumor, który cały czas zbliżał się w kierunku jej domu. W pewnym momencie dało się słyszeć potężny huk w drzwi i słowa:
- Wróciłem siostrzyczko! Ał, mój łeb! - Kukaku podparła się i pokiwała głową. „No i ciszę szlag trafił.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz