8.01.2017

[LIFE IS STRANGE] Now I am Your Angel




"Ech, jakaż ona potrafi być upierdliwa" - jęknęła w myślach Max wciskając swoje małe stopy w czarne trampki. Na blacie rozległo się brzęczenie sugerujące wiadomość. Dziewczyna przewróciła oczami i leniwie podniosła się z łóżka. Spojrzała na odbiorcę: Chloe 01:35. Otworzyła wiadomość czytając jej treść na głos: -Rusz to leniwe dupsko bachorze.
"No tak." pomyślała osiemnastolatka "Cała Chloe. Jak zawsze niecierpliwa.". Szybko wcisnęła się w swoją cienka, szarą bluzę i lekko nacisnęła klamkę drzwi. Rozległ się cichy skrzyp, który w środku nocy mógłby się wydawać strzałem ze źle wytłumionej wiatrówki.
Rozejrzała się po korytarzu, na którym panowała totalna ciemność. Jedynie z okna na zewnątrz padało światło z przydrożnej lampy dające słabe oświetlenie na najbliższą ścianę. Max leniwie przetarła oczy i wyjęła telefon zapalając lampkę, która początkowo oślepiła ją. Idąc do wyjścia spojrzała na tablicę, na której widoczny byl plakat zaginionej dziewczyny, Rachel Amber. "Mam nadzieję, że chociaż teraz jej dorównam, przynajmniej w kilku procentach." pomyślała fotografka. Mimo, że nie znała Rachel osobiście, to opowieści Chloe o niej powodowały u niej niekontrolowane napady zazdrości. Sposób w jaki o niej mówiła powodował, że Max czuła się gorsza, czuła się kompletną sztywniarą, która tak naprawdę potrafi tylko "cykać fotki, cykać selfie i jeszcze raz cykać" jak to powiedziała kiedyś w szyderczym tonie Victoria. Jednak Max, nieważne jak tego chciała, starała się odtrącić tą myśl. 

Zaprzeczyć jej, jednak kiedy ilekroć przypominała sobie te słowa, zaczęła się powoli z nimi godzić. Obawiała się tego, że gdyby Rachel się odnalazła, to Chloe natychmiast zapomniałaby o niej i ich dotychczasowej przyjaźni. Mimo, że starała się nie dopuszczać do siebie tak samolubnej i egoistycznej myśli to w głębi duszy pragnęła by Rachel sie nie odnalazła. Jednak wiedziała, że walka z tą myślą to jakoby walka z wiatrakami. Drżała na samą myśl, że mogłaby te słowa powiedzieć do swojej przyjaciółki, którą mogłaby wewnętrznie zabić, że gdyby powiedziała " Cieszę się, że nie ma już tu Rachel" mogłaby też przekreślić to co udało jej się ponownie zbudować wraz z Chloe.
Z rozmyślania wyrwało ją brzęczenie telefonu, które spowodowało, że dziewczyna wzdrygnęła się ledwo utrzymując telefon w dłoni. Nadawca był ten sam jednak treść była nieco inna: " Jeśli za pół minuty się tu nie zjawicie, żołnierzu nie dostaniecie śniadania - mówił Sierżant Kutas". Max uśmiechnęła się i ostatecznie opuściła akademik.
Mimo tak później pory wydawać by się mogło, że na dworze panuje tylko pół-mrok. A może tylko było to spowodowane rozstawieniem oświetlenia. Max poprawiła torbę na plecach i cicho ruszyła w stronę parkingu. Pamiętała jak ostatnim razem miała krótką pogawędkę z pijanym dyrektorem. Miała nadzieję, że tym razem nie będzie musiała znowu wysłuchiwać tego, że "uszniowwie o ffej porze ssssą w łóżkach". Poszła boczną uliczką wzdłuż akademika, mijając ławeczkę oraz starając się ominąć leżące puszki. Tym razem dyrektora nie było, co Max odebrała z wielka ulgą na sercu. " Teraz tylko brama i jesteśmy w domu". Niestety pech chciał, że tym razem Samuel, woźny oraz człowiek miłujący zwierzęta, nie zapomniał i zamknął bramę prowadzącą wprost na parking. "Niech to szlag." zaklęła pod nosem dziewczyna i chcąc nie chcąc musiała wspiąć się na bramę, która miała, jak na jej oko, gdzieś z 180 centymetrów. "To ma być brama przeciwpancerna czy co?" Spojrzała na nią z grozą w oczach. "Pora sprawdzić swoje umiejętności ninja, Max Caulfield. Pokaż, że umiesz coś więcej prócz robienia fotek." Uczepiła się bramy i próbowała z całych sił się podciągnąć. Niestety trzęsące się ręce nie były zbyt dobrym pomagierem w owej walce i dziewczyna po chwili zrezygnowała z trudem łapiąc oddech. "Dobry Chryste. Bez komentarza. Całe szczęście, że Chloe mnie nie widzi, bo pewnie jej śmiech wybudziłby cały akademik". Zaczęła nerwowo rozglądać się dookoła w poszukiwaniu czegoś co pomogłoby jej przejść na drugą stronę. Niestety nie mogła znaleźć niczego pomocnego pod ręką. Zrezygnowana oparła się o siatkę biegnącą wzdłuż całego akademika. Już miała wyciągnąć telefon z zamiarem napisania Chloe, że utknęła na dobre przy bramie, która okazała się być ponad jej siły "ninja", kiedy spojrzała na ową siatkę. Nie wydawała się zbyt stabilna, jednak była o wiele niższa niż brama. Bez wahania chwyciła ją dłońmi i postawiła jeden krok na siatce. "Dasz radę, dasz radę" motywowała się tymi słowami. Kiedy wreszcie postawiła drugą stopę na szczycie siatki zahaczyła lewą nogawką spodni o wystający zadzior. Nie wiedziała kiedy a przeleciała na druga stronę ogrodzenia boleśnie uderzając policzkiem o narożnik ławki. Jęknęła bardzo głośno odbijając się i upadając na ziemię. Czuła jak policzek zaczyna jej coraz bardziej pulsować, nie przestając przy tym boleć. Przejechała lekko dłonią i poczuła śliskie miejsce. "Po prostu świetnie. Teraz wyglądam jakbym przeżyła napad." Zrezygnowana podniosła telefon, otrzepała ubranie i ruszyła w stronę parkingu, na którym stało kilka samochodów. Jednak zanim udała się dalej ostrożnie obadała czy nie ma nikogo w pobliżu. Spadająca szyszka spowodowała, że Max wstrzymała na chwile oddech i gwałtownie obróciła się. Ruch ten spowodował promieniujący, rwący ból na policzku i okolicach oka. Odruchowo złapała się za opuchnięte miejsce, które zdawało się być wielkości jabłka.
- Buuu! - Max była bliska krzyku, zapomniała nawet na chwilę o opuchniętym policzku. Spojrzała za siebie. Stała tam dziewczyna o niebieskich włosach. Była o całą głowę wyższa od fotografki. W ręku trzymała papierosa, a na twarzy malował się w miarę pogodny uśmiech. - To za karę haha. - Max nic nie odpowiedziała tylko pokiwała lekko przecząco głową próbując zasłonić policzek. Chloe jednak natychmiast spostrzegła ranę na twarzy swojej przyjaciółki.
- Co ci się stało? Pokaż mi to, pokaż. - i wyrzucając papierosa natychmiast ujęła w dłonie twarz dziewczyny, która starała się, w ramach protestu, lekko poszarpywać głową. Chloe przejechała lekko dłonią po policzku. Max syknęła przeciągle, na co Chloe nic nie powiedziała, tylko zabrała dłonie. Zrobiło jej się dziwnie głupio i odnosiła wrażenie, że się czerwieni, jednak na jej szczęście była noc.
- Nic mi nie jest, naprawdę. - przerwała ciszę Max. - Po prostu walnęłam się, gdy szłam tu do ciebie. Ja...
- Chodź ze mną. - powiedziała Chloe podając dłoń swojej przyjaciółce. - W aucie mam coś co powinno ci pomóc.- trzymając się za ręce dziewczyny poszły do samochodu jednak Chloe kazała wsiąść Max na tylne siedzenie. Sama niebieskowłosa również po chwili zajęła miejsce obok przyjaciółki. Złapała pudełko przypominające apteczkę i zaczęła w nim gorączkowo czegoś szukać. Max spoglądała na myszkującą przyjaciółkę trzymając się w międzyczasie za pulsujące miejsce na twarzy.
- Ocho... MAM!! - krzyknęła uradowana Chloe trzymając w ręku bandaż.
- Ciągnęłaś mnie tutaj tylko po to, żeby dać mi bandaż?! - zbulwersowała się Max. - Myślałam, że...
- Dziękuje Chloe, że chociaż tyle dla mnie zrobiłaś. - wtrąciła Chloe przedrzeźniając tym samym swoją przyjaciółkę. - A teraz nie wierć się z łaski swojej. Próbuję ci poniekąd pomóc.
-Dobrze doktorze Price. Może nie kończyłam medycyny jak ty, ale myślę, że najpierw powinnam dostać jakiś plaster, nie uważasz?
- Ech... ależ ty potrafisz być upierdliwa wiesz? - powiedziała Chloe wrednie się uśmiechając i patrząc przyjaciółce w oczy.
- I kto to mówi, co? To właśnie ty jesteś upierd...- jednak niebieskowłosa nie dała jej dokończyć tylko szybko pocałowała ją w usta. Max była przez moment oszołomiona i zdezorientowana, dlatego nie stawiała żadnego oporu. Chloe po kilku sekundach przestała całować swoją przyjaciółkę. Uśmiechnęła się delikatnie oblizując wargi.
- Co to miało być? - zapytała Max, o dziwo, spokojnym głosem.
- Mam nadzieję, że pamiętasz. - odpowiedziała Chloe odkładając bandaż i przybliżając się do brązowowłosej. Max wyjrzała przez okno. Gwiaździste niebo, z rzadko umiejscowionymi chmurami sprawiało, że czuła się jakby to nie była noc. Odechciało jej się spać. Tylko nie wiedziała czy to przez pogodny nieboskłon czy też coś innego? Albo raczej kogoś? Z zamyślenia wyrwała ją Chloe, która położyła jej dłoń na udzie i zaczęła opisywać małe kręgi. Max spojrzała na dłoń swojej przyjaciółki i uśmiechając się położyła na niej swoją dłoń. Druga natomiast ujęła twarz Chloe i przybliżając sie do ucha szepnęła:
- Oczywiście, że pamiętam. - mówiąc to zaczęła rozpinać skórzaną kurtkę dziewczyny, która również przyłączyła się do pomocy.
- Na co czekasz? - mówiąc to na twarzy Chloe pojawił się uśmieszek. - Pocałuj mnie dzieciaku. - Max nie zastanawiając się długo ściągnęła kurtkę ze swojej przyjaciółki i zaczęła składać delikatne pocałunki na jej uchu. Chloe westchnęła przeciągle. Język Max błądził to po szyi, to po uchu niebieskowłosej, od czasu do czasu zaczepnie je przygryzając. Dłonie Chloe zjechały powoli na pas przyjaciółki zaciskając się stopniowo. Oddech Max przyspieszył, gdy usłyszała dźwięk rozpinanej klamry i spodni. Swoimi przymkniętymi oczami spojrzała w dół. Zauważyła jak Chloe mocuje się z jej guzikiem od spodni. Kiwając głową subtelnie ujęła dłonie swojej przyjaciółki, pomagając tym samym je rozpiąć. Chloe spojrzała ospałym wzorkiem prosto w niebieskie oczy Max. Obie dziewczyny wymieniły się uśmiechem, by po chwili ponownie złączyć się w pocałunku. Tym razem to Chloe przejęła inicjatywę delikatnie naciskając na Max. Dziewczyna oparła się głową o szybę. Język niebieskowłosej wchodził coraz bardziej w usta fotografki dotykając podniebienia oraz od czasu do czasu muskając się z językiem Max. Przyjaciółka próbowała odpowiadać na pocałunki Chloe, jednak ta całkiem przejęła inicjatywę. Oddech brązowowłosej stawał się z minuty na minutę coraz szybszy, zwłaszcza gdy dłonie Chloe wjechały jej pod koszulkę. Nie miała pojęcia ile czasu już to trwa. Dziesięć minut? Godzinę? Całą wieczność? To nie było ważne. Teraz liczyło się to, że jest z kimś, kto jest dla niej wszystkim. Z kimś, kogo mogła bez wahania nazwać swoją przyjaciółką, a teraz i kimś więcej. Uśmiechnęła się w myślach oplatając szyję Chloe.

Chloe przerwała pocałunek chcąc złapać powietrza. Zabierając dłonie spod koszulki Max pozbawiła ją szybko bluzy i koszulki, zostawiając dziewczynę w samym staniku. Jej średniej wielkości piersi rytmicznie unosiły się i opadały. Widok ten spowodował, że Chloe uśmiechnęła się błogo. Przygryzając dolną wargę dotknęła dłonią piersi brązowowłosej, która wydała z siebie cichy jęk. Po chwili dołączyła drugą rękę i zaciskając się na piersiach zaczęła swój masaż, całując w międzyczasie szyję swojej kochanki, która wygięła się lekko w łuk. Chloe wydawało się przez chwilę, że światło padło na tylną szybę. Zachowała to dla siebie, wmawiając sobie, że to tylko jej wyobraźnia. Nie chciała też niepokoić Max, przerywając tym samym tą piękną chwilę. Zjechała dłońmi na plecy rozpinając stanik i odrzucając go na przednie siedzenie. Opuszkami palców zaczęła drażnić stwardniałe już sutki przyjaciółki. Dziewczyna wbiła paznokcie w plecy niebieskowłosej, gdy ta chwyciła jej sutek i delikatnie go pociągnęła. Chloe uśmiechnęła się słysząc przeciągły jęk przyjemności. Nie czekając zjechała językiem po szyi, aż do piersi, gdzie zatrzymując się na jednej z nich zaczęła ją drażnić. Język Chloe opisywał kręgi wokół sutka, zaczepnie od czasu do czasu go przygryzając, tylko po to by usłyszeć jęk Max.
- Podniecające...- szepnęła bardziej do siebie, ponownie przygryzając sutek Max w międzyczasie spoglądając na nią. Z gardła fotografki ponownie wydobył się długi jęk, na co Chloe zareagowała cichym chichotem. Zauważyła, że szyby samochodzie są całe zaparowane. „Prawie jak w pornosie” pomyślała niebieskowłosa ponownie zajmując się piersiami Max. Tym razem jej dłonie zaczęły błądzić po płaskim brzuszku opisując coraz to większe kręgi. Mimo wszystko powoli schodząc coraz to niżej i niżej. Max zsunęła jedną nogę pozwalając tym samym Chloe, by ta usiadła na niej okrakiem.
- Chloe...- westchnęła Max, gdy dziewczyna zaczęła ssać jej sutek. Tym razem palce fotografki wplotły się w niebieskie włosy przyjaciółki. Dłoń Chloe zjechała między nogi Max, pocierając jej kobiecość przez materiał jeansów. W pewnym momencie oderwała się od swojej kochanki i sama zaczęła ściągać z siebie koszulkę,a po niej stanik. Max spojrzała na Chloe, po chwili zjeżdżając oczami na jej szczupłe ciało i średniej wielkości piersi. Westchnęła, gdy Chloe ujęła jej dłonie i pokierowała najpierw na pas, potem na brzuszek a na koniec, na piersi. Max zaczęła delikatnie zaciskać palce na piersiach, zdając sobie sprawę, że może to robić nieudolnie. Czując sztywniejące sutki zacisnęła je ponownie. Jęki Chloe i Max przeplatały się wzajemnie. Niebieskowłosa ponownie wpiła się w usta Max całując ją przez kilka minut. Znów wydawało jej się, że widziała to samo światło. Pocałunek był długi. W końcu niebieskowłosa przerwała i bez ostrzeżenia zsunęła spodnie fotografki. Opisując kręgi na udach zbliżała się do kobiecości Max, której oddech przyspieszał z każdą sekundą. Z jednej strony obawiała się tego, a z drugiej jednak nie mogła się doczekać. Był to w końcu jej pierwszy raz. Pierwszy raz, z jej najlepszą przyjaciółką. Nie miała wątpliwości, że i on również będzie najlepszy. Dziewczyna wydała z siebie przeciągły jęk, gdy dłoń Chloe wsunęła się w majtki, a palce drażniły jej i tak wilgotne już płatki. Niebieskowłosa zagryzła dolną wargę słysząc swoją przyjaciółkę w spazmach rozkoszy. Jej palce weszły nieco głębiej sprawiając, że ciało Max wygięło się. Chwytając Chloe za nadgarstek próbowała nadać mu odpowiednie tempo. Nie było ono wcale tak wolne. Palce Chloe poruszały się w cipce Max bardzo energiczne powodując, że przez ciało brązowowłosej zaczęły przechodzić drgawki. Uniosła tyłek do góry czując jak kolejna fala przyjemności przeszywa ją całą. Na twarzy Chloe pojawił się uśmiech. Jęki Max dało się słyszeć w całym samochodzie niebieskowłosej. Palce przyjaciółki przyspieszyły sprawiając tym samym jeszcze większą przyjemność. Max wiedziała, że nie wytrzyma zbyt długo. Czuła to. Zacisnęła pięści. Kolejna fala przyjemności przeszła przez jej ciało. Była ona jednak znacznie krótsza, ponieważ ostateczna fala miała dopiero nadejść. Wygięła plecy w łuk, gdy przez jej ciało przeszła potężna fala orgazmu zalewająca soczkami dłoń Chloe, która obliznęła ją ze smakiem. Wydając przeciągły jęk opadła łapiąc z trudem oddech.
- To...- wysapała fotografka – To był...ooo...wsssspaniałe... - Chloe jednak położyła palec na ustach Max, by po chwili się w nie wpić. Max czuła na wargach Chloe swoje własne soczki.
- Wiem Max. - szepnęła Chloe naciągając na Max swoją skórzaną kurtkę, a sama ubrała swoją białą podkoszulkę z trupią czaszką na jej środku. Wiedziała, że jej przyjaciółka jest wciąż lekko oszołomiona po ostatnim orgazmie. Dlatego nie mówiąc nic więcej ucałowała ją ostatni raz i przesiadła się na fotel kierowcy. Opuściła parking szkolny i zabierając Max ze sobą pojechała do swojego domu.
- M-miałaś...-odezwała się w końcu Max, na co Chloe spojrzała w lusterko. - …dać mi coś na tego cholernego sińca... - Chloe zaśmiała się na głos.
- Wybacz...miałam ważniejsze rzeczy do roboty, dzieciaku.
- Zobaczysz...zobaczysz co ten dzieciak Ci zrobi jak tylko wyjdzie z wozu. - odpowiedziała zaczepnie Max, choć cała jej osoba sprawiała wrażenie pijanej osoby. - Chloe ponownie się zaśmiała i zjeżdżając na pobocze odwróciła się w kierunku Max dając dłuższego całusa w usta.
- Trzymam Cię za słowo, Max. Do AB zostało parę mil. Wytrzymasz? - Max jednak nie odpowiedziała, tylko nasunęła na głowę niebieskowłosej czapkę.
- Wolę Cię jednak w tej czapce, Sherlocku.
- Auć...-syknęła Chloe, a na jej twarzy ponownie pojawił się mały uśmieszek. - Nawet nie próbuj do tego wracać. - i całując Max ostatni raz powróciła autem na trasę. Max zaśmiała się i przecierając zaparowaną szybę spojrzała na księżyc. W aucie nastała cisza, mącona tylko stałym warkotem samochodu Chloe. Niebieskowłosa spojrzała ponownie w lusterko.
- O czym myślisz? - spytała po chwili. Max natomiast pokiwała głową i przejeżdżając po niej dłonią odparła cicho:
- Kate...Nie daje mi spokoju. - Chloe przewróciła oczami.
- A Ty dalej o tym samym, co? Słuchaj, Kate żyje...okej? Uratowałaś ją...- tutaj wzięła głęboki oddech - ...podobnie jak mnie, Max. - brązowowłosa usłyszała jak ton jej przyjaciółki się zmienił. Podsuwając się do niej położyła dłoń na jej ramieniu. Kobieta po chwili odwzajemniła to.
- Nie pozwolę, by coś Ci się stało, Chloe. Jesteś dla mnie kimś więcej. A teraz ja...ja jestem Twoim aniołem, Chloe Elizabeth Price. - niebieskowłosa uśmiechnęła się słysząc te słowa.
- Jeśli będę co chwilę zjeżdżać na pobocze, to nigdy nie dojedziemy, wiesz?
- Wiem...dlatego nie musisz nic...
- Też...też Cię kocham Max. Zawsze tak było...Bądź...bądź moim aniołem, demonem, skrzatem, kimkolwiek. Ale...ale obiecaj, że mnie nie zostawisz. - Max splątała swój mały palec z palcem Chloe. Starsza dziewczyna odwróciła się do niej kradnąc pocałunek z ust swojej wybranki.


           Samochód Chloe wyjechał z piskiem z parkingu szkolnego. Zza jednego ze stojących aut wyłoniła się sylwetka mężczyzny odzianego w niebieski mundur. Zapalił lampkę i siadając na najbliższej ławce oparł się o nią spoglądając w niebo.
- Chloe...-zaczął sam do siebie- Nie przypuszczałbym, że moja pasierbica jest...- mówiąc to wyjął z kieszeni telefon. - Po drugiej...czterdzieści jeden...szlag...ale ten czas zleciał...- mężczyzna ściągnął z głowy kaszkiet, również koloru niebieskiego i położył obok siebie. Westchnął kiwając głową – Może jednak...nie...to chyba nie ma sensu...chociaż może...Chloe się udało, to ja nie dam rady? - i wystukując numer przyłożył po chwili telefon do ucha. - Pierwszy...drugi – szeptał licząc każdy przechodzący sygnał – piąty...Tak słucham? - odezwał się w słuchawce niski, męski głos. Mężczyzna jednak nie odezwał się. - Halo? Jest tam ktoś?
- David Madsen z tej strony.
- Dave? To naprawdę Ty? Człowieku...nawet nie wiesz jak się cieszę...myślałem, że zdezerterowaliście na drugi koniec świata, sierżancie. – mężczyzna w słuchawce dodał ostatnie zdanie z niepowstrzymanym śmiechem.
- Podporucznik Craven. Jak zawsze w nastroju na żarty. - odparł mężczyzna o imieniu David. - Dobrze Cię znów słyszeć William.
- Czemu zawdzięczam telefon o tak później porze, huh?
- Pomyślałem... - mężczyzna przerwał na chwilę, jakby zastanawiając się co dalej powiedzieć – pomyślałem, że powspominam stare, dobre czasy ze starym wyjadaczem.
- Hmmm... dobre na pewno, ale chyba nie aż tak stare, co Dave?
- Racja...myślałem może, że spotkalibyśmy się? Co Ty na to? - po drugiej stronie słuchawki zapadła głucha cisza. - Halo....halo, Will?
- Uhm...jestem, jestem. Wiesz Dave... z tego co mi wiadomo to masz żonę, tak?
- Zgadza się...i co w związku z tym?
- Nie no..nic nic – odparł mężczyzna o imieniu William dodając do tego wymowny śmiech. - Po prostu...myślałem, że po tym wszystkim...gdy wybyłeś z wojska...i znalazłeś sobie...wiesz...trochę trudno mi o tym mówić, Dave.
- Wiem, Will. Mi też nie było łatwo... Ale...jeśli o to chodzi...to nigdy nic się nie zmieniło. Ja się nie zmieniłem.
- Zatem mój Dave jest dalej tym samym wyrozumiałym sierżantem?
- Można tak to ująć, Will. - odparł David z uśmiechem – Można tak to ująć...
- Może o piątej popołudniu? - zaproponował głos w telefonie – Wezmę jakiś alkohol i jakoś nam to wspominanie starych, dobrych czasów pójdzie.
- Chcesz mnie upić, Will? Ty też się nic nie zmieniłeś. - w telefonie dało się słyszeć głośny śmiech i dźwięk odpalanej zapalniczki.
- Nie zaprzeczam, sierżancie, nie zaprzeczam.
- Zatem jesteśmy umówieni? Piąta...
- Piąta, Dave,równa piąta. Tylko się nie spóźnij...Na naszą pierwszą randkę też się spóźniłeś...
- Mówiłem Ci, że coś mi wypadło. - odpowiedział David zakładając na głowę kaszkiet.
- Niech Wam będzie, sierżancie. Zatem piąta...a teraz dajcie mi się wyspać. Musze być w formie. Bez odbioru, sierżancie Madsen.
- Bez odbioru, podporuczniku Craven. - po tych słowach mężczyzna schował telefon do kieszeni i wstając z ławki udał się na dalszy obchód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz