"Ech, jakaż
ona potrafi być upierdliwa" - jęknęła w myślach Max
wciskając swoje małe stopy w czarne trampki. Na blacie rozległo
się brzęczenie sugerujące wiadomość. Dziewczyna przewróciła
oczami i leniwie podniosła się z łóżka. Spojrzała na odbiorcę:
Chloe 01:35. Otworzyła wiadomość czytając jej treść na głos:
-Rusz to leniwe dupsko bachorze.
"No tak."
pomyślała osiemnastolatka "Cała Chloe. Jak zawsze
niecierpliwa.". Szybko wcisnęła się w swoją cienka, szarą
bluzę i lekko nacisnęła klamkę drzwi. Rozległ się cichy skrzyp,
który w środku nocy mógłby się wydawać strzałem ze źle
wytłumionej wiatrówki.
Rozejrzała się po
korytarzu, na którym panowała totalna ciemność. Jedynie z okna na
zewnątrz padało światło z przydrożnej lampy dające słabe
oświetlenie na najbliższą ścianę. Max leniwie przetarła oczy i
wyjęła telefon zapalając lampkę, która początkowo oślepiła
ją. Idąc do wyjścia spojrzała na tablicę, na której widoczny
byl plakat zaginionej dziewczyny, Rachel Amber. "Mam nadzieję,
że chociaż teraz jej dorównam, przynajmniej w kilku procentach."
pomyślała fotografka. Mimo, że nie znała Rachel osobiście, to
opowieści Chloe o niej powodowały u niej niekontrolowane napady
zazdrości. Sposób w jaki o niej mówiła powodował, że Max czuła
się gorsza, czuła się kompletną sztywniarą, która tak naprawdę
potrafi tylko "cykać fotki, cykać selfie i jeszcze raz cykać"
jak to powiedziała kiedyś w szyderczym tonie Victoria. Jednak Max,
nieważne jak tego chciała, starała się odtrącić tą myśl.
Zaprzeczyć jej, jednak kiedy ilekroć przypominała sobie te słowa,
zaczęła się powoli z nimi godzić. Obawiała się tego, że gdyby
Rachel się odnalazła, to Chloe natychmiast zapomniałaby o niej i
ich dotychczasowej przyjaźni. Mimo, że starała się nie dopuszczać
do siebie tak samolubnej i egoistycznej myśli to w głębi duszy
pragnęła by Rachel sie nie odnalazła. Jednak wiedziała, że walka
z tą myślą to jakoby walka z wiatrakami. Drżała na samą myśl,
że mogłaby te słowa powiedzieć do swojej przyjaciółki, którą
mogłaby wewnętrznie zabić, że gdyby powiedziała " Cieszę
się, że nie ma już tu Rachel" mogłaby też przekreślić to
co udało jej się ponownie zbudować wraz z Chloe.
Z rozmyślania
wyrwało ją brzęczenie telefonu, które spowodowało, że
dziewczyna wzdrygnęła się ledwo utrzymując telefon w dłoni.
Nadawca był ten sam jednak treść była nieco inna: " Jeśli
za pół minuty się tu nie zjawicie, żołnierzu nie dostaniecie
śniadania - mówił Sierżant Kutas". Max uśmiechnęła się i
ostatecznie opuściła akademik.
Mimo tak później
pory wydawać by się mogło, że na dworze panuje tylko pół-mrok.
A może tylko było to spowodowane rozstawieniem oświetlenia. Max
poprawiła torbę na plecach i cicho ruszyła w stronę parkingu.
Pamiętała jak ostatnim razem miała krótką pogawędkę z pijanym
dyrektorem. Miała nadzieję, że tym razem nie będzie musiała
znowu wysłuchiwać tego, że "uszniowwie o ffej porze ssssą w
łóżkach". Poszła boczną uliczką wzdłuż akademika,
mijając ławeczkę oraz starając się ominąć leżące puszki. Tym
razem dyrektora nie było, co Max odebrała z wielka ulgą na sercu.
" Teraz tylko brama i jesteśmy w domu". Niestety pech
chciał, że tym razem Samuel, woźny oraz człowiek miłujący
zwierzęta, nie zapomniał i zamknął bramę prowadzącą wprost na
parking. "Niech to szlag." zaklęła pod nosem dziewczyna i
chcąc nie chcąc musiała wspiąć się na bramę, która miała,
jak na jej oko, gdzieś z 180 centymetrów. "To ma być brama
przeciwpancerna czy co?" Spojrzała na nią z grozą w oczach.
"Pora sprawdzić swoje umiejętności ninja, Max Caulfield.
Pokaż, że umiesz coś więcej prócz robienia fotek." Uczepiła
się bramy i próbowała z całych sił się podciągnąć. Niestety
trzęsące się ręce nie były zbyt dobrym pomagierem w owej walce i
dziewczyna po chwili zrezygnowała z trudem łapiąc oddech. "Dobry
Chryste. Bez komentarza. Całe szczęście, że Chloe mnie nie widzi,
bo pewnie jej śmiech wybudziłby cały akademik". Zaczęła
nerwowo rozglądać się dookoła w poszukiwaniu czegoś co pomogłoby
jej przejść na drugą stronę. Niestety nie mogła znaleźć
niczego pomocnego pod ręką. Zrezygnowana oparła się o siatkę
biegnącą wzdłuż całego akademika. Już miała wyciągnąć
telefon z zamiarem napisania Chloe, że utknęła na dobre przy
bramie, która okazała się być ponad jej siły "ninja",
kiedy spojrzała na ową siatkę. Nie wydawała się zbyt stabilna,
jednak była o wiele niższa niż brama. Bez wahania chwyciła ją
dłońmi i postawiła jeden krok na siatce. "Dasz radę, dasz
radę" motywowała się tymi słowami. Kiedy wreszcie postawiła
drugą stopę na szczycie siatki zahaczyła lewą nogawką spodni o
wystający zadzior. Nie wiedziała kiedy a przeleciała na druga
stronę ogrodzenia boleśnie uderzając policzkiem o narożnik ławki.
Jęknęła bardzo głośno odbijając się i upadając na ziemię.
Czuła jak policzek zaczyna jej coraz bardziej pulsować, nie
przestając przy tym boleć. Przejechała lekko dłonią i poczuła
śliskie miejsce. "Po prostu świetnie. Teraz wyglądam jakbym
przeżyła napad." Zrezygnowana podniosła telefon, otrzepała
ubranie i ruszyła w stronę parkingu, na którym stało kilka
samochodów. Jednak zanim udała się dalej ostrożnie obadała czy
nie ma nikogo w pobliżu. Spadająca szyszka spowodowała, że Max
wstrzymała na chwile oddech i gwałtownie obróciła się. Ruch ten
spowodował promieniujący, rwący ból na policzku i okolicach oka.
Odruchowo złapała się za opuchnięte miejsce, które zdawało się
być wielkości jabłka.
- Buuu! - Max była
bliska krzyku, zapomniała nawet na chwilę o opuchniętym policzku.
Spojrzała za siebie. Stała tam dziewczyna o niebieskich włosach.
Była o całą głowę wyższa od fotografki. W ręku trzymała
papierosa, a na twarzy malował się w miarę pogodny uśmiech. - To
za karę haha. - Max nic nie odpowiedziała tylko pokiwała lekko
przecząco głową próbując zasłonić policzek. Chloe jednak
natychmiast spostrzegła ranę na twarzy swojej przyjaciółki.
- Co ci się stało?
Pokaż mi to, pokaż. - i wyrzucając papierosa natychmiast ujęła w
dłonie twarz dziewczyny, która starała się, w ramach protestu,
lekko poszarpywać głową. Chloe przejechała lekko dłonią po
policzku. Max syknęła przeciągle, na co Chloe nic nie powiedziała,
tylko zabrała dłonie. Zrobiło jej się dziwnie głupio i odnosiła
wrażenie, że się czerwieni, jednak na jej szczęście była noc.
- Nic mi nie jest,
naprawdę. - przerwała ciszę Max. - Po prostu walnęłam się, gdy
szłam tu do ciebie. Ja...
- Chodź ze mną. -
powiedziała Chloe podając dłoń swojej przyjaciółce. - W aucie
mam coś co powinno ci pomóc.- trzymając się za ręce dziewczyny
poszły do samochodu jednak Chloe kazała wsiąść Max na tylne
siedzenie. Sama niebieskowłosa również po chwili zajęła miejsce
obok przyjaciółki. Złapała pudełko przypominające apteczkę i
zaczęła w nim gorączkowo czegoś szukać. Max spoglądała na
myszkującą przyjaciółkę trzymając się w międzyczasie za
pulsujące miejsce na twarzy.
- Ocho... MAM!! -
krzyknęła uradowana Chloe trzymając w ręku bandaż.
- Ciągnęłaś mnie
tutaj tylko po to, żeby dać mi bandaż?! - zbulwersowała się Max.
- Myślałam, że...
- Dziękuje Chloe,
że chociaż tyle dla mnie zrobiłaś. - wtrąciła Chloe
przedrzeźniając tym samym swoją przyjaciółkę. - A teraz nie
wierć się z łaski swojej. Próbuję ci poniekąd pomóc.
-Dobrze doktorze
Price. Może nie kończyłam medycyny jak ty, ale myślę, że
najpierw powinnam dostać jakiś plaster, nie uważasz?
- Ech... ależ ty
potrafisz być upierdliwa wiesz? - powiedziała Chloe wrednie się
uśmiechając i patrząc przyjaciółce w oczy.
- I kto to mówi,
co? To właśnie ty jesteś upierd...- jednak niebieskowłosa nie
dała jej dokończyć tylko szybko pocałowała ją w usta. Max była
przez moment oszołomiona i zdezorientowana, dlatego nie stawiała
żadnego oporu. Chloe po kilku sekundach przestała całować swoją
przyjaciółkę. Uśmiechnęła się delikatnie oblizując wargi.
- Co to miało być?
- zapytała Max, o dziwo, spokojnym głosem.
- Mam nadzieję, że
pamiętasz. - odpowiedziała Chloe odkładając bandaż i
przybliżając się do brązowowłosej. Max wyjrzała przez okno.
Gwiaździste niebo, z rzadko umiejscowionymi chmurami sprawiało, że
czuła się jakby to nie była noc. Odechciało jej się spać. Tylko
nie wiedziała czy to przez pogodny nieboskłon czy też coś innego?
Albo raczej kogoś? Z zamyślenia wyrwała ją Chloe, która położyła
jej dłoń na udzie i zaczęła opisywać małe kręgi. Max spojrzała
na dłoń swojej przyjaciółki i uśmiechając się położyła na
niej swoją dłoń. Druga natomiast ujęła twarz Chloe i
przybliżając sie do ucha szepnęła:
- Oczywiście, że
pamiętam. - mówiąc to zaczęła rozpinać skórzaną kurtkę
dziewczyny, która również przyłączyła się do pomocy.
- Na co czekasz?
- mówiąc to na twarzy Chloe pojawił się uśmieszek. - Pocałuj
mnie dzieciaku. - Max nie zastanawiając się długo ściągnęła
kurtkę ze swojej przyjaciółki i zaczęła składać delikatne
pocałunki na jej uchu. Chloe westchnęła przeciągle. Język Max
błądził to po szyi, to po uchu niebieskowłosej, od czasu do
czasu zaczepnie je przygryzając. Dłonie Chloe zjechały powoli na
pas przyjaciółki zaciskając się stopniowo. Oddech Max
przyspieszył, gdy usłyszała dźwięk rozpinanej klamry i spodni.
Swoimi przymkniętymi oczami spojrzała w dół. Zauważyła jak
Chloe mocuje się z jej guzikiem od spodni. Kiwając głową
subtelnie ujęła dłonie swojej przyjaciółki, pomagając tym
samym je rozpiąć. Chloe spojrzała ospałym wzorkiem prosto w
niebieskie oczy Max. Obie dziewczyny wymieniły się uśmiechem, by
po chwili ponownie złączyć się w pocałunku. Tym razem to Chloe
przejęła inicjatywę delikatnie naciskając na Max. Dziewczyna
oparła się głową o szybę. Język niebieskowłosej wchodził
coraz bardziej w usta fotografki dotykając podniebienia oraz od
czasu do czasu muskając się z językiem Max. Przyjaciółka
próbowała odpowiadać na pocałunki Chloe, jednak ta całkiem
przejęła inicjatywę. Oddech brązowowłosej stawał się z minuty
na minutę coraz szybszy, zwłaszcza gdy dłonie Chloe wjechały jej
pod koszulkę. Nie miała pojęcia ile czasu już to trwa. Dziesięć
minut? Godzinę? Całą wieczność? To nie było ważne. Teraz
liczyło się to, że jest z kimś, kto jest dla niej wszystkim. Z
kimś, kogo mogła bez wahania nazwać swoją przyjaciółką, a
teraz i kimś więcej. Uśmiechnęła się w myślach oplatając
szyję Chloe.
Chloe przerwała
pocałunek chcąc złapać powietrza. Zabierając dłonie spod
koszulki Max pozbawiła ją szybko bluzy i koszulki, zostawiając
dziewczynę w samym staniku. Jej średniej wielkości piersi
rytmicznie unosiły się i opadały. Widok ten spowodował, że
Chloe uśmiechnęła się błogo. Przygryzając dolną wargę
dotknęła dłonią piersi brązowowłosej, która wydała z siebie
cichy jęk. Po chwili dołączyła drugą rękę i zaciskając się
na piersiach zaczęła swój masaż, całując w międzyczasie szyję
swojej kochanki, która wygięła się lekko w łuk. Chloe wydawało
się przez chwilę, że światło padło na tylną szybę. Zachowała
to dla siebie, wmawiając sobie, że to tylko jej wyobraźnia. Nie
chciała też niepokoić Max, przerywając tym samym tą piękną
chwilę. Zjechała dłońmi na plecy rozpinając stanik i odrzucając
go na przednie siedzenie. Opuszkami palców zaczęła drażnić
stwardniałe już sutki przyjaciółki. Dziewczyna wbiła paznokcie
w plecy niebieskowłosej, gdy ta chwyciła jej sutek i delikatnie go
pociągnęła. Chloe uśmiechnęła się słysząc przeciągły jęk
przyjemności. Nie czekając zjechała językiem po szyi, aż do
piersi, gdzie zatrzymując się na jednej z nich zaczęła ją
drażnić. Język Chloe opisywał kręgi wokół sutka, zaczepnie od
czasu do czasu go przygryzając, tylko po to by usłyszeć jęk Max.
- Podniecające...-
szepnęła bardziej do siebie, ponownie przygryzając sutek Max w
międzyczasie spoglądając na nią. Z gardła fotografki ponownie
wydobył się długi jęk, na co Chloe zareagowała cichym
chichotem. Zauważyła, że szyby samochodzie są całe zaparowane.
„Prawie jak w pornosie” pomyślała niebieskowłosa ponownie
zajmując się piersiami Max. Tym razem jej dłonie zaczęły
błądzić po płaskim brzuszku opisując coraz to większe kręgi.
Mimo wszystko powoli schodząc coraz to niżej i niżej. Max zsunęła
jedną nogę pozwalając tym samym Chloe, by ta usiadła na niej
okrakiem.
- Chloe...-
westchnęła Max, gdy dziewczyna zaczęła ssać jej sutek. Tym
razem palce fotografki wplotły się w niebieskie włosy
przyjaciółki. Dłoń Chloe zjechała między nogi Max, pocierając
jej kobiecość przez materiał jeansów. W pewnym momencie
oderwała się od swojej kochanki i sama zaczęła ściągać z
siebie koszulkę,a po niej stanik. Max spojrzała na Chloe, po
chwili zjeżdżając oczami na jej szczupłe ciało i średniej
wielkości piersi. Westchnęła, gdy Chloe ujęła jej dłonie i
pokierowała najpierw na pas, potem na brzuszek a na koniec, na
piersi. Max zaczęła delikatnie zaciskać palce na piersiach,
zdając sobie sprawę, że może to robić nieudolnie. Czując
sztywniejące sutki zacisnęła je ponownie. Jęki Chloe i Max
przeplatały się wzajemnie. Niebieskowłosa ponownie wpiła się w
usta Max całując ją przez kilka minut. Znów wydawało jej się,
że widziała to samo światło. Pocałunek był długi. W końcu
niebieskowłosa przerwała i bez ostrzeżenia zsunęła spodnie
fotografki. Opisując kręgi na udach zbliżała się do kobiecości
Max, której oddech przyspieszał z każdą sekundą. Z jednej
strony obawiała się tego, a z drugiej jednak nie mogła się
doczekać. Był to w końcu jej pierwszy raz. Pierwszy raz, z jej
najlepszą przyjaciółką. Nie miała wątpliwości, że i on
również będzie najlepszy. Dziewczyna wydała z siebie przeciągły
jęk, gdy dłoń Chloe wsunęła się w majtki, a palce drażniły
jej i tak wilgotne już płatki. Niebieskowłosa zagryzła dolną
wargę słysząc swoją przyjaciółkę w spazmach rozkoszy. Jej
palce weszły nieco głębiej sprawiając, że ciało Max wygięło
się. Chwytając Chloe za nadgarstek próbowała nadać mu
odpowiednie tempo. Nie było ono wcale tak wolne. Palce Chloe
poruszały się w cipce Max bardzo energiczne powodując, że przez
ciało brązowowłosej zaczęły przechodzić drgawki. Uniosła
tyłek do góry czując jak kolejna fala przyjemności przeszywa ją
całą. Na twarzy Chloe pojawił się uśmiech. Jęki Max dało się
słyszeć w całym samochodzie niebieskowłosej. Palce przyjaciółki
przyspieszyły sprawiając tym samym jeszcze większą przyjemność.
Max wiedziała, że nie wytrzyma zbyt długo. Czuła to. Zacisnęła
pięści. Kolejna fala przyjemności przeszła przez jej ciało.
Była ona jednak znacznie krótsza, ponieważ ostateczna fala miała
dopiero nadejść. Wygięła plecy w łuk, gdy przez jej ciało
przeszła potężna fala orgazmu zalewająca soczkami dłoń Chloe,
która obliznęła ją ze smakiem. Wydając przeciągły jęk opadła
łapiąc z trudem oddech.
- To...- wysapała
fotografka – To był...ooo...wsssspaniałe... - Chloe jednak
położyła palec na ustach Max, by po chwili się w nie wpić. Max
czuła na wargach Chloe swoje własne soczki.
- Wiem Max. -
szepnęła Chloe naciągając na Max swoją skórzaną kurtkę, a
sama ubrała swoją białą podkoszulkę z trupią czaszką na jej
środku. Wiedziała, że jej przyjaciółka jest wciąż lekko
oszołomiona po ostatnim orgazmie. Dlatego nie mówiąc nic więcej
ucałowała ją ostatni raz i przesiadła się na fotel kierowcy.
Opuściła parking szkolny i zabierając Max ze sobą pojechała do
swojego domu.
- M-miałaś...-odezwała
się w końcu Max, na co Chloe spojrzała w lusterko. - …dać mi
coś na tego cholernego sińca... - Chloe zaśmiała się na głos.
- Wybacz...miałam
ważniejsze rzeczy do roboty, dzieciaku.
- Zobaczysz...zobaczysz
co ten dzieciak Ci zrobi jak tylko wyjdzie z wozu. - odpowiedziała
zaczepnie Max, choć cała jej osoba sprawiała wrażenie pijanej
osoby. - Chloe ponownie się zaśmiała i zjeżdżając na pobocze
odwróciła się w kierunku Max dając dłuższego całusa w usta.
- Trzymam Cię za
słowo, Max. Do AB zostało parę mil. Wytrzymasz? - Max jednak nie
odpowiedziała, tylko nasunęła na głowę niebieskowłosej czapkę.
- Wolę Cię
jednak w tej czapce, Sherlocku.
- Auć...-syknęła
Chloe, a na jej twarzy ponownie pojawił się mały uśmieszek. -
Nawet nie próbuj do tego wracać. - i całując Max ostatni raz
powróciła autem na trasę. Max zaśmiała się i przecierając
zaparowaną szybę spojrzała na księżyc. W aucie nastała cisza,
mącona tylko stałym warkotem samochodu Chloe. Niebieskowłosa
spojrzała ponownie w lusterko.
- O czym myślisz?
- spytała po chwili. Max natomiast pokiwała głową i
przejeżdżając po niej dłonią odparła cicho:
- Kate...Nie daje
mi spokoju. - Chloe przewróciła oczami.
- A Ty dalej o
tym samym, co? Słuchaj, Kate żyje...okej? Uratowałaś ją...-
tutaj wzięła głęboki oddech - ...podobnie jak mnie, Max. -
brązowowłosa usłyszała jak ton jej przyjaciółki się zmienił.
Podsuwając się do niej położyła dłoń na jej ramieniu. Kobieta
po chwili odwzajemniła to.
- Nie pozwolę,
by coś Ci się stało, Chloe. Jesteś dla mnie kimś więcej. A
teraz ja...ja jestem Twoim aniołem, Chloe Elizabeth Price. -
niebieskowłosa uśmiechnęła się słysząc te słowa.
- Jeśli będę
co chwilę zjeżdżać na pobocze, to nigdy nie dojedziemy, wiesz?
- Wiem...dlatego
nie musisz nic...
- Też...też Cię
kocham Max. Zawsze tak było...Bądź...bądź moim aniołem,
demonem, skrzatem, kimkolwiek. Ale...ale obiecaj, że mnie nie
zostawisz. - Max splątała swój mały palec z palcem Chloe.
Starsza dziewczyna odwróciła się do niej kradnąc pocałunek z
ust swojej wybranki.
Samochód Chloe
wyjechał z piskiem z parkingu szkolnego. Zza jednego ze stojących
aut wyłoniła się sylwetka mężczyzny odzianego w niebieski
mundur. Zapalił lampkę i siadając na najbliższej ławce oparł
się o nią spoglądając w niebo.
- Chloe...-zaczął
sam do siebie- Nie przypuszczałbym, że moja pasierbica jest...-
mówiąc to wyjął z kieszeni telefon. - Po drugiej...czterdzieści
jeden...szlag...ale ten czas zleciał...- mężczyzna ściągnął
z głowy kaszkiet, również koloru niebieskiego i położył obok
siebie. Westchnął kiwając głową – Może jednak...nie...to
chyba nie ma sensu...chociaż może...Chloe się udało, to ja nie
dam rady? - i wystukując numer przyłożył po chwili telefon do
ucha. - Pierwszy...drugi – szeptał licząc każdy przechodzący
sygnał – piąty...Tak słucham?
- odezwał się w słuchawce niski, męski głos. Mężczyzna
jednak nie odezwał się. - Halo? Jest tam ktoś?
- David Madsen z
tej strony.
- Dave? To
naprawdę Ty? Człowieku...nawet nie wiesz jak się
cieszę...myślałem, że zdezerterowaliście na drugi koniec
świata, sierżancie. – mężczyzna w słuchawce dodał ostatnie
zdanie z niepowstrzymanym śmiechem.
- Podporucznik
Craven. Jak zawsze w nastroju na żarty. - odparł mężczyzna o
imieniu David. - Dobrze Cię znów słyszeć William.
- Czemu
zawdzięczam telefon o tak później porze, huh?
- Pomyślałem...
- mężczyzna przerwał na chwilę, jakby zastanawiając się co
dalej powiedzieć – pomyślałem, że powspominam stare, dobre
czasy ze starym wyjadaczem.
- Hmmm... dobre
na pewno, ale chyba nie aż tak stare, co Dave?
- Racja...myślałem
może, że spotkalibyśmy się? Co Ty na to? - po drugiej stronie
słuchawki zapadła głucha cisza. - Halo....halo, Will?
- Uhm...jestem,
jestem. Wiesz Dave... z tego co mi wiadomo to masz żonę, tak?
- Zgadza się...i
co w związku z tym?
- Nie no..nic
nic – odparł mężczyzna o imieniu William dodając do tego
wymowny śmiech. - Po prostu...myślałem, że po tym
wszystkim...gdy wybyłeś z wojska...i znalazłeś
sobie...wiesz...trochę trudno mi o tym mówić, Dave.
- Wiem, Will. Mi
też nie było łatwo... Ale...jeśli o to chodzi...to nigdy nic
się nie zmieniło. Ja się nie zmieniłem.
- Zatem mój
Dave jest dalej tym samym wyrozumiałym sierżantem?
- Można tak to
ująć, Will. - odparł David z uśmiechem – Można tak to
ująć...
- Może o piątej
popołudniu? - zaproponował głos w telefonie – Wezmę jakiś
alkohol i jakoś nam to wspominanie starych, dobrych czasów
pójdzie.
- Chcesz mnie
upić, Will? Ty też się nic nie zmieniłeś. - w telefonie dało
się słyszeć głośny śmiech i dźwięk odpalanej zapalniczki.
- Nie
zaprzeczam, sierżancie, nie zaprzeczam.
- Zatem jesteśmy
umówieni? Piąta...
- Piąta,
Dave,równa piąta. Tylko się nie spóźnij...Na naszą pierwszą
randkę też się spóźniłeś...
- Mówiłem Ci,
że coś mi wypadło. - odpowiedział David zakładając na głowę
kaszkiet.
- Niech Wam
będzie, sierżancie. Zatem piąta...a teraz dajcie mi się wyspać.
Musze być w formie. Bez odbioru, sierżancie Madsen.
- Bez odbioru,
podporuczniku Craven. - po tych słowach mężczyzna schował
telefon do kieszeni i wstając z ławki udał się na dalszy
obchód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz